Witajcie w Biszkeku!

Mial by Uzbekistan, a jest... Kirgistan. Po tym jak pani na lotnisku niesmialo zapytala w jakim kraju ma lokalizowac Biszkek, stwierdzilam iz jednoznacznie trzeba odpowiedziec na pytanie WHERE ON EATRH IS IT?

Uspokajam, to nie Afryka. Azja, Azja Centralna. Talibow tutaj nie ma, ludzie nie chodza po ulicach w kolpakach( narodowe kirgiskie czapeczki), a Kirgizi od pewnego czasu zsiedli z konia i Polek ani dla okupu, ani dla celow matrymonialnych nie porywaja;)

Biszkek przywital nas w iscie sowieckim stylu! Pan celnik z daleka wyczul dolary, i lypiac na dwie Europejki swymi skosnymi oczkami zazadal 20$ lacznie. Oczywiscie mialysmy alternatywe w postaci 2 godzinnego oczekiwania na kontrole paszportowa i odbior bagazu. Lekka konsternacja, szybka narada. I tak oto stalysmy sie trybikiem we wszechogarniajacej Kirgizje machinie korupcyjnej. Sytuacja skopmlikowala sie nieco po rozmowie pana celnika z na4alnikiem. Cena wzrosla do 20 od osoby. Polak jednak potrafi.;) A co dopiero dwie Polski! Ostatecznie stanelo na 20 $ lacznie i ani sie obejrzywszy stapalysmy po kiergiskiej ziemi!

Zamiast czerwonego dywanu i przedstwicielstwa z uniwersytetu na lotnisku, na co po cichu liczylysmy, powitalo nas w Biszkeku stado taksowkarzy marzacych o podwiezieniu gdziekolwiek jakiegos innostranca:P Koniec koncow znalazl sie i on - Dagestanczyk - nasz wybawiciel, jak sie pozniej okazalo. Jako ze kirgiska reprezentacja uczelni nie pokwapila sie odebrac nas z lotniska, a my jako "element zachodni" nie posiadalysmy nawet adresu akademika, wsiadlysmy w zachodnia "ma6ine" naszego nowego przyjaciela i ruszylysmy... na podboj Biszkeku! Wiatr we wlosach, ruskie dicco w glosnikach a i kilka innych absurdaslnych atrakcji by sie znalazlo! ;)

Po wielu trudach i bojach akademik sie znalazl! W samym centrum, tuz przy centralnej ulicy. Opisac ja byloby trudno... Lada dzien pojawia sie wiec "namacalne dowody" tego czym jest Biszkek.

I pomyslec ze byl to zaledwie poczatek zmagan z postradziecka rzeczywistoscia...

Komentarze (0)